byłam z nim kolka chwil...
spotkałam sie wczoraj z Nim...powiedziałam ze chce żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi...nie usłyszałam odpowedzi...tylko sie odwrócił i milczał...kopał ziemię pamiętam...to było takie straszne...serce waliło mi jak młot...gdy do niego podeszłam czułam sie jak bym opuszczała kogos kto jest dla mnie całym światem...odwrócił sie ...płakał...łzy lecialy z oczu a On mówił ze mnie kocha ze nie chce nikogo innego tylko mnie...tylko mnie...czułam sie strasznie...zatkało mnie nie wiedziałam naprawde co powiedziec... co zrobic...tylko go przytuliłam i sie rozpłakałam...
juz nie wiem co chce...